Witam ponownie. Pewnie niektórzy z Was są (miło lub niemiło) zaskoczeni tym, że przerwa od ostatniej notki nie wynosiła dwóch miesięcy, lecz zaledwie 1 dzień. Szaleństwo.
Na wstępie chciałabym przeprosić, za wielokrotne wulgaryzmy z poprzedniego wpisu. To, że w swym codziennym obyciu klnę jak szewc, nie oznacza, że chcę, by przekleństwa królowały w moich notkach. Kilka osób zwróciło mi na to uwagę, co mnie z początku zadziwiło, ale cieszę się, że są jeszcze na tym świecie osoby z jako takim smakiem literackim (hoho, Jurga sobie wlewa). Tak więc przepraszam i obiecuję, że to się nie powtórzy, a przynajmniej dokonam wszelakich starań, by taka sytuacja nie miała już miejsca.
Chciałabym jeszcze tylko wspomnieć, czy może raczej podziękować za wszystkie komentarze, które od Was otrzymałam po ostatniej notce. O dziwo! - jesteście jednak skłonni do tego, by pisać osobiście. To miłe, bo mam świadomość, że moja "praca" nie idzie na marne. Dziękuję Wam. :)
Tak naprawdę nie mam dziś kompletnie żadnego pomysłu na notkę, tak więc będę pisać to, co mi "ślina na język przyniesie". W razie co, wiecie gdzie składać reklamacje (komentarze i Facebook nie gryzą :)).
Ferie się skończyły, trzeba dziś było ruszyć się do szkoły. Przyznam osobiście, że miałam z tym niemały problem (podejrzewam, że nie tylko ja). Nie będę opisywać całego swojego dnia, jak to zwykle blogerki (haha, Jurga blogerka, haha) mają w zwyczaju. "Wstałam o 6:35, poszłam umyć zęby, pomalować się, później założyłam stanik, nie mogłam znaleźć majtek, nie wiedziałam w co się ubrać, jestem gruba, brzydka, ubrałam się, wyszłam ze szkoły, umierałam na każdej lekcji, wróciłam do domu, zjadłam to, to, to i tamto, obejrzałam to, to i to, rozmawiałam z nim, nią, nim i jeszcze nim..." - moim zdaniem jest to strasznie banalne i denne. No, ale równie dobrze ktoś może w ten sam sposób skomentować moje wpisy, więc co ja tam się będę produkować. Przechodząc do sedna - spotkała mnie dziś dość niepokojąca sytuacja, mianowicie: dowiedziałam się zupełnie przez przypadek od obcej osoby, że jestem taka, taka i taka. I nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby to było spowodowane jakimiś pomówieniami (plotkami) na temat mojej osoby, bo to akurat nieszczególnie by mnie przejęło. Sęk w tym, że dana osoba (sympatyczna, naprawdę) oceniła mnie nie po tym, jaka jestem (trudno ocenić obiektywnie kogoś, kogo zna się ze zdjęć), ale właśnie po tym, jak wyglądam i (uwaga) jakiej muzyki słucham. Wyszło na to, że jestem wredną jędzą, satanistką i cośtamcośtam. Uwierzycie? Najlepsze jest to, że po kilkuminutowej rozmowie dana osoba diametralnie zmieniła swoje zdanie na mój temat. W sumie to już jest mało istotne, chodzi mi raczej o fakt, że ktoś gotowy był ocenić mnie po tak błahych i wręcz niepoważnych rzeczach, jak wygląd, gust muzyczny, czy podpiski pod zdjęciami. Oczywiście - nie jest to dla mnie żadna nowość, ale ten fakt jest moim zdaniem przerażający. Zastanawiam się tylko, jaki ludzie widzą sens w ocenie całkiem nieznanej osoby? Po pierwsze, czy jest to komuś w ogóle potrzebne, skoro nie ma się zamiaru nawiązać jakiegokolwiek kontaktu z daną osobą? To tak, jak powiedzieć na bezdomnego, że jest pijakiem, a na normalną blondynkę, że jest głupia i pewnie jeszcze dziwka (ups, wymsknęło się). To jedna sprawa, a druga kręci się właśnie wokół tych stereotypów. Ciągle wierzę, że nasze społeczeństwo idzie do przodu, z uporem, ale do przodu - że ludzie wreszcie przestaną szykanować homoseksualistów, że rasizm zaniknie, że ludzie przestaną zabijać zwierzęta, że politycy zaczną wreszcie myśleć o państwie, a nie tylko o sobie, że ludzie staną się mniej zaborczy, chamscy, egoistyczni.. a tu nagle słyszę, jak obok jakaś osoba mówi do drugiej, że ten facet w glanach, stojący obok drzewa, jest satanistą, słucha metalu i je koty. NIKT NIE WPADNIE NA TO, że dany chłopak może być aż przesadnie religijny, jego ulubionym gatunkiem muzycznym jest rap, a glany nosi tylko dlatego, że mu się podobają. TO JEST CHORE, NO LUDZIE. Przestańmy się zachowywać, jakbyśmy znali się na wszystkim i każdym. Tak nie jest i nigdy nie będzie. Po co się uprzedzać do ludzi, których w ogóle nie znamy? Ja rozumiem, że można usłyszeć wiele nieprzyjemnych rzeczy na czyiś temat. Nie wątpię, że mogą one być prawdziwe, ale czy warto od razu skreślać kogoś, kto może być całkowicie inną osobą, niż mogła Ci napaplać psiapsióła na przerwie w szkolnej toalecie? Nie sądzę. W takim wypadku należy zachować pewien dystans, ale dlaczego mamy skazywać na potępienie kogoś, kogo na dobrą sprawę znamy z pomówień? Ja nie widzę najmniejszego sensu. Stańmy się trochę bardziej ludzcy i "wyluzujmy" w pewnych aspektach. Czasem naprawdę nie warto się uprzedzać do ludzi, rzeczy, miejsc, których tak naprawdę nie znamy. Miejcie to na uwadze. Obiektywizm jest ceniony. W tych czasach wręcz na wagę złota...
Teraz coś bardziej w moim imieniu:
Dzisiejsza sytuacja nie była pierwszą, w której ktoś z góry mnie ocenił, po czym zmienił zdanie. Ja wiem, że mogę stwarzać pozory wrednej kurwy (ups x2), która obgaduje każdego, która nic nie czuje, etc, etc.. ale uważam, że to nieprawda i chętnie przyjmę krytykę, co do swojej osoby, ale zrobię to tylko wtedy, jeśli dana osoba będzie mnie znała, nie z ploteczek, tylko osobiście. Tak się funkcjonuje w realnym świecie, a przynajmniej tak funkcjonować się powinno.
Dziś troszkę krócej, bo jak już wspomniałam - temat przyszedł mi do głowy podczas pisania tego wszystkiego. Chciałabym jeszcze raz podziękować za to, że czytacie, że komentujecie i że w jako taki sposób dzięki Wam mam zajęcie na ponure wieczory. Przepraszam wszystkie osoby, które czytają, a nie doczekują moich postów, ze względu na godzinę - postaram się, ale naprawdę nie sądzę, by dało się coś zmienić w tej kwestii. Jestem nocnym markiem, musicie mi to wybaczyć. :p
Zapraszam do komentowania i dialogu na Facebooku. Jestem otwarta na krytykę jak i na komplementy, dotyczące tych wypocin powyżej. Wasza frekwencja czytelnicza jest ogromna. 8)
Dobranoc!
Z treścią postu zgadzam się w stu procentach, rozwalają mnie sytuacje gdy ubiorę się na czarno i z góry jestem traktowany jako "bezmózgi brudas", założę koszulkę z tematem jakiejś gry - Nerd bez przyjaciół siedzący całe dnie przed komputerem.
OdpowiedzUsuńPost fajnie napisany, tylko trochę szkoda że blog mało aktywny ;]