wtorek, 2 kwietnia 2013

[...] próchnem żałości, trudnym człowiekiem.

     Jestem wściekła, zła, rozgoryczona, zawiedziona i głodna. Jak zwykle po dobrym dniu/ nocy, musiało się coś spierdolić. No i spierdoliło się. :)
   
     Dzisiaj idąc chodnikiem, "byłam świadkiem" pijaństwa mężczyzny w wieku ok 40- 45 lat. Facet był zalany w trupa. Przebiegał z jednego końca ulicy na drugą, a później wleciał na ścianę. Najciekawsze jest to, że było tam naprawdę dużo osób, a jakoś żadna nie raczyła się pofatygować, by mu pomóc. I tu pojawia się pytanie..


Czy to wynika ze społecznej znieczulicy, czy po prostu boimy się cudzych problemów?

   Otóż moim zdaniem jedno wynika z drugiego. Ludzie boją się osób, które dotykają takie problemy, jak np. alkoholizm. Boją się ich problemów. Przecież skoro im się dobrze wiedzie, to cóż więcej mają robić? Po co? Nie jeden powie - "A  co mnie ten pijak obchodzi? Pewnie dom przepił więc mu się należy!". Nie jeden by najchętniej napluł takiemu w twarz. Kurwa, co za społeczeństwo. Tak trudno rozłożyć paletę, która sięga nieco dalej, niż "własna wina". Skąd możemy wiedzieć, że dana osoba np. straciła dom, na skutek jakiś tam. Może miała problemy rodzinne? A może po prostu nie posiada żadnej rodziny? - nie możemy tego wiedzieć. Niestety, ludzie lubią patrzeć na wszystkich jednakowo, bo tak jest łatwiej. 
    Z drugiej strony nie chcę usprawiedliwiać osób, które same wybrały takie życie. Cóż.. to w sumie i tak bez różnicy, skoro nikt nie reaguje. Nawet policja, która powinna pomagać obywatelom - spisuje ich, wozi po komisariatach, zamiast rozpatrzyć sprawę i postarać się pomóc. Od tego chyba są, no nie? 

    Cóż. Najbardziej boli mnie to, że sama nie mogę nic z tym zrobić. Bo przecież skoro państwo nic nie robi, to co może wnieść małolata z zbyt dużymi ambicjami? Czasem się nienawidzę, za tą bujną chęć zmienienia świata, na lepsze. Tak - to jedno z tych marzeń, których nigdy nie spełnię. Szkoda. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwujący: