wtorek, 16 września 2014

#37.

       Za jakiś czas może zacznę dodawać posty z opisami książki, o której mowa była w poprzednim poście. Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczona, że tyle osób wie o istnieniu bloga i co lepsze - wchodzą i wysyłają mi prywatne wiadomości. Fajne uczucie, że jednak ktoś czyta Twoje wypociny i potrafi się wypowiedzieć, dać wskazówki i nawet pochwalić - dzięki bardzo Wam! :)

      Ostatnio trochę brakuje mi czasu nawet na pomyślenie o "Kręgosłupie Diabła". Swoją drogą - zabawne, że utożsamiacie mnie z tą nazwą i że zamiast mojego imienia i nazwiska, jestem określana na ulicy właśnie, jako Kręgosłup Diabła. xD

      Wracając do tematu - nowa szkoła, nowi ludzie, nowe zobowiązania i pasje. Cieszę się, że trafiłam na klasę naprawdę fajnych ludzi, bo spodziewałam się powtórki z gimnazjum/podstawówki, ale na szczęście tak się nie stało. ;) Ostatnio pozmieniałam też trochę w swoim życiu - ulepszyłam dietę (wegetariańską, ofc) z czego jestem zajebiście dumna, bo ile można było jeść to samo i faszerować się lekami, zamiast zacząć łączyć pożywne składniki ze sobą i tym się karmić. Polecam, bo od kiedy nie jem mięsa, czuję się o wiele zdrowsza i taka "lżejsza". Zaczęłam także poważnie myśleć o swojej przyszłości  połączonej z rysowaniem. Chciałabym się rozwijać plastycznie, by móc iść w razie wypadku na ASP. Co tam jeszcze... od wczoraj zaczęłam ćwiczyć i powiem jedno - robienie najcięższego treningu spośród wszystkich na samym początku jest skrajną głupotą, przez którą nie mogę chodzić. D: To chyba tyle na mój temat sprzed miesiąca.

      A teraz tak powracając do właściwej notki - ojciec zapisał mnie na lekcję religii. Nie chciałam, ale uparł się, no i trudno. Na pierwszej lekcji było okej - ksiądz wydawał się w porządku, wyrozumiały, tolerancyjny, blablabla. Szkoda, że szybko się to zmieniło. Nie piszę tego, by się wyżalić, tylko żeby zwrócić uwagę na hipokryzję kościoła. Przykre, że katolicy mogą się burzyć o "obrazę uczuć religijnych", a osoby niewierzące nie mogą nawet wyznać swojego zdania na temat swojej (nie)wiary, bo będą z góry osądzeni. Jak ostatnio powiedział mój nauczyciel od informatyki - "Polska staje się krajem wyznaniowym". Chyba czas myśleć o ucieczce stąd...

      Tak nawiązując do dzisiejszej lekcji religii - mówione coś było o "bezstresowym wychowaniu". Byłam dziś świadkiem czegoś takiego i zastanawiam się, jakim debilem trzeba być, by zrobić taką krzywdę dziecku. Oczywiście, nie jestem za przemocą rodzinną, karami cielesnymi etc, ale bez przesady, to rzecz ludzka i jeśli nie da się wytłumaczyć słownie, to trzeba znaleźć inną metodę. No więc powracając do sytuacji - byłam na placu wyprowadzić Wafla (najlepszy królik na świecie) i znajdowała się tam rodzinka - babcia, dziadek i wnuk. TAK ROZWYDRZONEGO BACHORA, TO JA JESZCZE NIE WIDZIAŁAM (a mam dwójkę młodszego rodzeństwa, także trudno mnie czymś zadziwić). Dzieciak po oświadczeniu babci, że muszą iść do domu, zaczął wyć, rzucać się, obtłukiwać biedną babcię, po czym zlał ją i poszedł biegać z innymi dzieciakami. Dziadkowie chyba jeszcze godzinę byli zmuszeni czekać, aż bachor da się wyciągnąć do domu (oczywiście nie za darmo - babcia obiecała mu jakąś zabawkę, czy coś). Z ręką na sercu przyznaję się, że na miejscu tych dziadków chyba rozwaliłabym łeb temu dzieciakowi o ścianę, ale z drugiej strony nie można go winić za to, że rodzice to kretyni i nie stosują jakiejkolwiek dyscypliny wobec niego. To nawet przykre, bo dzieciak w końcu będzie musiał dorosnąć, a z takim "wychowaniem" ciężko mu będzie się odnaleźć wśród normalnie wychowywanych ludzi, bo takie osoby są zazwyczaj chamskie, twierdzą, że wszystko im się należy i takie tam. Jednym słowem tragedia. Szkoda mi było tylko tej biednej babci...

    I tak w sumie na koniec tej bezsensownej notki, chciałabym, czy może raczej byłoby mi miło, gdybyście wypowiedzieli się w komentarzu na temat mojego pomysłu z poprzedniego postu. Będę wdzięczna. ;)


xoxo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwujący: